Rozpoczęcie hodowli pereł jest dla przedsiębiorcy dużym wyzwaniem – jest to przedsięwzięcie wymagające posiadania trudno dostępnej wiedzy, źródeł finansowania na kilka pierwszych lat i dużej cierpliwości w oczekiwaniu na pierwsze zyski. David Wong – przedsiębiorca z Hong Kongu próbuje pokazać, że przy odpowiednim zarządzaniu zasobami można to zrobić również w skali mikro.
Biznes zrodzony z pasji
Bohatera niniejszego artykułu poznałem w Hong Kongu kilka lat temu i od tego czasu spędziliśmy długie godziny na rozmowach o perłach. David hoduje perły Akoya i choć nie był on nigdy moim kontrahentem (obecnie tylko najlepsze japońskie perły Akoya potrafią spełnić wysokie wymagania jakościowe marki Gemlord), to wspólna pasja powoduje, iż tematy rozmów nigdy nam się nie kończą. Jest on typem otwartego i innowacyjnego umysłu, zawsze poszukującego niestandardowych rozwiązań i łączącego wiedzę o perłach z nowoczesnymi metodami prowadzenia biznesu. Perłową pasję odziedziczył w genach – jego ojciec prowadzi przedsiębiorstwo produkujące jądra używane w hodowli pereł. W ramach tego przedsiębiorstwa David był pomysłodawcą i wykonawcą projektu wdrożenia jąder z chipami RFID umożliwiających szybką identyfikację źródeł pochodzenia perły (kilka lat temu pisaliśmy o tym projekcie w naszych mediach społecznościowych).
Jeden z projektów Davida: perły wyhodowane na jądrach z układem RFID oraz urządzenie odczytujące dane przechowywane w takim układzie. Wyświetlany na ekranie kod zawiera m.in. informacje o gatunku perły, hodowcy, który ją uzyskał, a nawet dacie jej narodzin. |
Hong Kong – „Perła Orientu”?
Niegdyś bogaty w zasoby małży perłorodnych Hong Kong, przez nadmierne połowy stał się obszarem jałowym. Próby uruchomienia hodowli w latach pięćdziesiątych XX wieku zostały udaremnione przez tajfun, który zniszczył nowo powstałe farmy. Kolejne próby uruchomienia hodowli podejmowane w latach 1996-2000 również zakończyły się porażką.
Co sprawiło, iż żadna z farm uruchamianych w Hong Kong w XX wieku nie osiągnęła rentowności? Istnieje kilka czynników, które przyczyniły się do upadku podejmowanych przedsięwzięć.
Pierwszym z nich była bardzo mała dostępność dzikich małży na wodach Hong Kongu. Rząd kolonialny, w obawie o środowisko, wprowadził koncesje na hodowlę pereł i ograniczenia w połowach mięczaków perłorodnych. Mimo to, dodatkowy popyt na małże ze strony farm perłowych spowodował trzykrotny wzrost ich ceny, co w oczywisty sposób wpłynęło negatywnie na rentowność hodowli pereł. Poza połowami w naturalnym środowisku ich bytowania, małże do hodowli można dziś pozyskiwać z wylęgarni prowadzonych przez człowieka, takich wylęgarni nie było jednak w Hong Kongu. Hodowcy musieli więc zmierzyć się z kosztami, które przekraczały ich pierwotne szacunki.
Drugim problemem okazał się brak wiedzy o hodowli i obróbce pereł, która przez lata była ściśle strzeżona przez Japończyków. Podejmowanie hodowli pereł w owym czasie było możliwe tylko pod warunkiem zatrudniania ekspertów z Japonii, a obróbka tych kamieni dokonywana była wyłącznie w Kraju Kwitnącej Wiśni, co znacznie podnosiło koszty hodowli w innych krajach.
Kolejnym czynnikiem niskiej rentowności podejmowanych w XX wieku przedsięwzięć było niedocenianie dodatkowych źródeł dochodu, możliwych do uzyskania przy prowadzeniu farmy perłowej, w szczególności dochodu ze sprzedaży sproszkowanych muszli. Tak zwany „Pearl powder”, używany w chińskiej medycynie, potrafi dziś osiągać ceny osiągające nawet równowartość 50 PLN za gram (!)
W ostatnich dziesięcioleciach Hong Kong stał się światowym centrum handlu perłami, z hodowlą jednak nie radził sobie przez długi czas. W 2014 roku David Wong postanowił to zmienić. Marzy, aby jego działalność wskrzesiła miano „Perła Orientu”, którym niegdyś nazywane było to miasto.
Farma na tratwie
W marcu 2020, podczas mojej wizyty w Hong Kongu, David zabrał mnie na wycieczkę na swoją farmę. Pamiętając wcześniejszą wizytę na farmie w Chinach spodziewałem się zobaczyć nabrzeżne instalacje i duży obszar morski pokryty bojami, pod którymi rozpięte są siatki z małżami. Ku mojemu zdziwieniu po dłuższej podróży samochodem wsiedliśmy do łodzi motorowej i popłynęliśmy na niewielką tratwę zakotwiczoną kilkaset metrów od brzegu, która stanowi całość przedsięwzięcia. Powierzchnia tratwy wynosi niecałe 200 m2, a wokół niej nie widać boi, ani podmorskich instalacji – do otaczających akwenów farma żadnych praw nie posiada. Co innego morze znajdujące się pod samą tratwą - tam David może podwiesić dowolne ilości siatek z małżami. Zaczął od trzech tysięcy mięczaków – to minimalna ilość niezbędna do opłacalności przedsięwzięcia. Dziś pod tratwą utrzymuje 60 tysięcy małży z gatunku Pinctada fucata.
Dostęp do siatek z małżami uzyskuje się poprzez podniesienie belek tworzących podłogę tratwy, umieszczonych na pływającej konstrukcji. W ten sposób wydobywa się je na powierzchnię w celu okresowego czyszczenia muszli z pasożytów, tak również dokonuje się zbiorów. Zarówno pozyskiwanie małży, jak i najbardziej skomplikowaną i kosztowną operację, jaką jest ich szczepienie, David zleca podwykonawcy z Chin kontynentalnych – na farmę dostarczane są już zaszczepione mięczaki, tu zaś nadzoruje się tylko proces wzrostu pereł oraz ich zbiory. Samą hodowlę ograniczono tu do podstawowych czynności, które można wykonać bez zatrudniania wykwalifikowanych specjalistów. Produktem farmy są nie tylko perły, ale również muszle, które w formie sproszkowanej używane są do wzbogacania pasz zwierzęcych lub produkcji leków i kosmetyków, a także mięso małży, z którego wyrabiany jest m.in. sos XO – ekskluzywny dodatek do dań lokalnej kuchni.
Początek marca 2020 r. – zbiór pereł wyhodowanych w tym sezonie dobiega końca. Pracownicy farmy otwierają ostatnie małże wydobyte na powierzchnię spomiędzy rozsuniętych desek tworzących pokład tratwy. |
Nie tylko hodowla pereł
Jednak na samej hodowli nie kończy się działalność farmy. David nazywa ją „farmą hybrydową” - wykorzystując zainteresowanie perłami udostępnia wycieczki na farmę oferowane m.in. przez dwa azjatyckie biura podróży. Pomysł wycieczki na tratwę w pierwszej chwili wydaje się zaskakujący, lecz kreatywne podejście do tematu pozwoliło Davidowi stworzyć ofertę na tyle atrakcyjną, iż cieszy się ona niemałym zainteresowaniem. Turyści biorący udział w takich imprezach mają okazję wysłuchać prelekcji Davida dotyczących historii pereł w Hong Kongu, jego obecnego znaczenia w handlu perłami, rodzajów pereł dostępnych na rynku, ale także zobaczyć prezentację szczepienia pereł czy też zapoznać się z techniką produkcji jąder używanych do ich szczepienia (kilka krótkich filmów z takimi prelekcjami pokazywaliśmy Państwu na naszym Facebooku). Dla zainteresowanych oferowane są warsztaty tworzenia biżuterii – każdy może na miejscu zrobić proste ozdoby ze świeżo pozyskanych kamieni oraz niedrogich materiałów, które turystom udostępnia farma. Taką biżuterię można zabrać ze sobą (jej koszt wliczony jest już w cenę wycieczki), a samodzielnie wykonane kolczyki z perłą czy też perłowy wisiorek będą wspaniałą pamiątką z tej oryginalnej wycieczki.
Maj 2020 – jedna z wycieczek, które odwiedzają farmę Davida. Kobiety uczestniczą w warsztatach tworzenia biżuterii, a dzieci mogą w tym czasie bawić się na huśtawkach. Atrakcją dla mężczyzn jest możliwość połowu ryb, które chętnie bytują w miejscach hodowli pereł. Zdjęcie dzięki uprzejmości Davida Wonga. |
Na farmie prowadzone są również zajęcia relaksacyjne dla grup, a samo spędzenie wolnego dnia na morzu jest dla wielu rodzin atrakcyjną formą wypoczynku. Tratwa przyciąga też zwolenników wędkowania – duża ilość małży ściąga w ten obszar okoliczne ryby, dla których produkty przemiany materii tych organizmów są atrakcyjnym pożywieniem.
Cena kilkugodzinnej wycieczki na farmę wynosi dziś 689 HKD od osoby, co stanowi równowartość ok. 345 PLN. Jednak wobec dużego zainteresowania taką formą spędzania czasu planowane jest jej podwyższenie.
Domowa hodowla pereł dla każdego?
David nie byłby sobą, gdyby nie szukał nowych możliwości. Jednym z jego nowych projektów jest badanie możliwości hodowli pereł morskich… w warunkach domowych. Utrzymywanie mięczaków perłorodnych w nabrzeżnych zbiornikach zasilanych wodą morską nie jest niczym nowym (o takiej hodowli opowiem Państwu w jednym z kolejnych artykułów), jednak koszty takiego przedsięwzięcia są dosyć wysokie i jest ono opłacalne wyłącznie przy większej skali.
Projekt Davida przeznaczony jest przede wszystkim dla ludzi wystarczająco zamożnych, aby budować przydomowe oczka z rybami morskimi. Włączenie do tej hodowli małży poprawiłoby warunki bytowania ryb, a przy okazji mogłoby dać bonus w postaci samodzielnie wyhodowanych pereł. Projekt ma również służyć celom edukacyjnym.
Biorąc pod uwagę niewielki odsetek kamieni wysokiej jakości uzyskiwanych z hodowli, nie można liczyć na jej spektakularne efekty w warunkach przydomowych. Trudno się tu więc spodziewać osiągnięcia rentowności takiej hodowli – nagrodą w tym przypadku będzie raczej satysfakcja z samodzielnie wyhodowanych pereł. Ale dla pasjonata będzie to nagroda zupełnie wystarczająca.