Gemlord.pl

Po krótkiej przerwie nasz sklep jest ponownie otwarty! Telefon komórkowy 510 707 707 będzie jednak nieczynny do dnia 22 września 2024. W sprawach związanych z biżuterią prosimy dzwonić do naszego biura, pod numer (22) 100 50 55, w dni powszednie w godzinach 9.00-16.00. W tym okresie mogą również nastąpić niewielkie (maksymalnie dwudniowe) opóźnienia w nadawaniu przez nas przesyłek niektórych przedmiotów o wartości powyżej 30 tys. zł. lub ich odbiorach osobistych. Jeśli Państwa zamówienie jest pilne, uprzejmie prosimy o wcześniejszy kontakt telefoniczny lub mailowy i upewnienie się czy interesująca Państwa biżuteria będzie mogła być nadana (lub odebrana) we wcześniejszym terminie. Za utrudnienia związane z zakupem w tym czasie serdecznie przepraszamy.

Rok 2023 - co się stało z perłami?

0

Wydaje się, iż doczekaliśmy nareszcie końca pandemii – obostrzenia zniesiono, granice otwarto, nie ma już obowiązku odbywania kwarantanny. Kupcy z branży jubilerskiej tłumnie ruszyli na wyprawy po kamienie szlachetne, a w szczególności po perły. I wielu z nich przeżyło szok widząc ceny trzy razy wyższe niż przed pandemią i trudność w zdobyciu pereł naprawdę wysokiej jakości.

Spodziewając się takiej sytuacji po wcześniejszych sygnałach, które dochodziły mnie od moich kontrahentów, na tę wiosnę tego roku zaplanowałem dwa wyjazdy. W pierwszej kolejności odwiedziłem Hong Kong, a kilka tygodni później udałem się do Japonii. Pomimo, iż nawet w ciągu pandemii nie zrezygnowałem z podróży do Azji, utrzymywałem stały kontakt z moimi kontrahentami i wiedziałem czego mogę się spodziewać, obecna sytuacja zaskoczyła nawet mnie.

Niniejszy artykuł będzie w zasadzie rozwinięciem spostrzeżeń zawartych w tekście, który napisałem po wyjeździe w roku ubiegłym. Uzupełnieniem będą tegoroczne obserwacje sytuacji na rynku i potencjalne zagrożenia, które czekają branżę w najbliższych latach. I tu, podobnie jak w artykule ubiegłorocznym, osobno omówię każdy z czterech podstawowych gatunków pereł.


Perły słodkowodne

W czasie pandemii, przy zamkniętych szczelnie granicach, ten gatunek pereł stał się podstawą oferty sklepów jubilerskich w Chinach. Owszem, docierały tam również perły morskie, ale z oczywistych przyczyn ich import był mocno utrudniony, zatem ofertę dla ogromnego już rynku dóbr luksusowych trzeba było podeprzeć rodzimymi kamieniami, starannie wyselekcjonowanymi spośród tych, które zostały zebrane. Zamożny chiński konsument (w odróżnieniu od konsumentów z rynków zachodnich) skłonny jest płacić każdą cenę za wysoką jakość, a wolumeny sprzedaży na tamtejszym rynku powodują, że eksport pereł wysokiej klasy staje się mało istotny, albo wręcz nieopłacalny.

Przez całą pandemię obserwowałem kurczenie się oferty pereł wysokiej klasy w Hong Kongu, który od dawna był dla Chin „eksportowym hubem”. Prawda, że w krajach zachodnich od dawna upycha się kamienie najgorszego sortu, znana jest od dawna, ale obecnie zaczęły nawet znikać wyjątki od tej reguły. Moi kontrahenci z rozbrajającą szczerością mówili, iż wysoka jakość przeznaczona jest obecnie tylko na rynek chiński i do Hong Kongu trafiają ostatnio coraz gorsze perły. Z każdym rokiem coraz trudniej było mi znaleźć „rodzynki”, których zawsze szukam. Ceny oczywiście mocno wzrosły, ale spadek jakości dostępnej oferty jest najbardziej widocznym efektem opisanego wyżej trendu. O ile wciąż jeszcze udaje mi się zaopatrywać w kamienie o unikalnym pięknie, to wysiłek, który muszę włożyć w ich wyszukanie staje się coraz większy.

Czego możemy spodziewać się w przyszłości? Póki co, wciąż na stanie mamy kamienie, które biją na głowę cokolwiek, co można spotkać na polskim rynku jubilerskim. Do czasu, gdy będą one dla nas dostępne, będziemy je oferować, niezależnie od ceny, którą musimy za nie płacić. Gdyby ich zabrakło, zapewne skupimy się na perłach morskich, bo naszą domeną są kamienie ponadprzeciętne, o pięknie niespotykanym nigdzie indziej. Z tej zasady nie zrezygnujemy bez względu na sytuację na rynku.


Perły Akoya

Wiedząc o dramatycznej sytuacji na rynku tych pereł, postarałem się o pozyskanie odpowiednich zapasów w tym i ubiegłym roku. Możemy zatem zaoferować Państwu te kamienie w naprawdę wysokiej jakości i jak na razie nie spodziewamy się braków w tym asortymencie. Mamy nadzieję dzięki temu przetrwać kryzys, który obecnie dotyka te japońskie klejnoty.

Cóż takiego dzieje się na rynku pereł Akoya? Podstawowym problemem jest masowe wymieranie małży, którego przyczyny wciąż są badane. Mówi się o ociepleniu klimatu, ale też o pasożycie, który zaatakował małże Pinctada fucata. Zbiory są bardzo niskie, co mocno ogranicza podaż, a wobec ogromnego popytu z Chin  silnie wpływa na ceny. Szczególnie dotyczy to kamieni najwyższej klasy, które stanowią ułamek procenta zbiorów.

Dodatkowo w czasie pandemii pojawił się nieznany wcześniej czynnik ograniczający podaż skierowaną na rynki zachodnie. Są nim chińscy dealerzy pereł, którzy pomimo ograniczeń w podróżowaniu zrobili wszystko, aby zapewnić sobie możliwość pozyskania japońskich pereł, które z ogromnym zyskiem sprzedają na rodzimym rynku. Po raz pierwszy w historii pereł Akoya chińskim dealerom pereł udało się uzyskać dostęp do japońskich aukcji, na których hodowcy sprzedają swoje zbiory. Składane przez nich oferty mocno podbiły ceny, które w ciągu pandemii wzrosły o 200-300%.

Sytuacja ta jest mocno niekorzystna dla dealerów japońskich, którzy od lat działali w znanym środowisku, a dziś spotykają się z zupełnie nową sytuacją. Jeden z moich japońskich kontrahentów, któremu nie udało się w tym roku na aukcjach kupić pereł wysokiej jakości, powiedział mi: „Jeśli obecne tempo wzrostu cen pereł się utrzyma, to ja przechodzę na emeryturę. W takich warunkach moja działalność nie ma sensu – jeśli nawet w danym roku sprzedam z zyskiem kupione na aukcjach perły, a w roku kolejnym za te same pieniądze nie jestem w stanie ich odkupić, to po co w ogóle nimi handlować?”

Istotnie, przy tak szybkim tempie wzrostu cen pereł, bardziej opłacalne wydaje się wstrzymanie się od ich sprzedaży i potraktowanie ich jako towar inwestycyjny. Spekuluje się wręcz, iż niektórzy z uczestników rynku całkiem świadomie powstrzymują się od sprzedaży spodziewając się coraz większych braków i dalszych wzrostów cen. Mówi się też o przypadkach odkupywania pereł sprzedanych do importerów w latach ubiegłych. I choć są to tylko pogłoski, to rzeczywistość uprawdopodabnia je w dużym stopniu: faktem jest, iż pereł brakuje, ceny tych najlepszych wzrosły horrendalnie, a mimo to sprzedają się „na pniu”.

Ów znajomy dealer opowiedział mi również o problemach, dotykających farmy perłowe w Japonii. O tym zagadnieniu po raz pierwszy usłyszałem na japońskim seminarium dziesięć lat temu, ale po tych dziesięciu latach temat wybrzmiał jeszcze bardziej dramatycznie. Otóż społeczeństwo Japonii starzeje się w bardzo szybkim tempie. Współczynnik dzietności (średnia ilość dzieci w japońskiej rodzinie) wynosi obecnie 1,2. Praca na farmie pereł nie należy zaś do wymarzonych zawodów obecnej młodzieży, przez co średnia wieku pracowników farm wynosi dziś… 60 lat (!).

Farma to ciężka praca na wsi, wymagająca nieraz wstawania o 3.00 rano i stawiania czoła huraganom, przed którymi należy zabezpieczyć małże. Wielu farmerów wręcz nie chce, aby ich dziecko „marnowało” tu życie; jeśli mają tylko jedno, to wolą je wysłać na studia, po których znajdzie pracę w korporacji i nie wróci już na wieś. Przy trójce dzieci jest szansa, że jedno odziedziczy farmę, przy mniejszej ilości raczej takich szans nie ma, a zatem… brak sukcesji będzie powodował zamykanie farm.

A co z pracownikami z innych krajów? Zadałem to pytanie, bo przecież to oczywisty sposób na pozyskanie siły roboczej. Niestety – uzyskanie pozwolenia na pracę w Japonii, to dość uciążliwa procedura i japońscy farmerzy nawet nie próbują w ten sposób pozyskać pracowników.

Przyszłość hodowli pereł Akoya staje dziś zatem pod DUŻYM znakiem zapytania. Oczywiście – zapewne na rynku wciąż będzie dostępny ten gatunek kamieni z hodowli chińskich i wietnamskich, ale to zupełnie nie ta półka jakościowa, którą oferujemy w sklepie Gemlord.pl. Rodzimych pereł Akoya nie chcą nawet kupować sami Chińczycy.


Perły Tahiti

Farmy pereł z Polinezji Francuskiej doświadczyły dość mocno skutków ograniczeń w podróżowaniu. Jako, że istotna część ich personelu (technicy dokonujący szczepienia małży) mieszka na co dzień w Japonii i Chinach, nie była w stanie dotrzeć do miejsc pracy w czasie pandemii. Małże nie były szczepione, nie rodzą więc obecnie pereł. Perły zbierane są tylko na farmach, które zatrudniają lokalnych techników, przeszkolonych wcześniej przez fachowców zza granicy, ale takich farm nie jest wiele. Dzisiejsze zbiory szacuje się na jedną piątą tego, co uzyskiwano przed pandemią.  Spowodowało to wzrost cen pereł wysokiej jakości o około 100%.

Sytuacja ta miałaby szansę unormować się w ciągu kilku lat, ale na horyzoncie pojawiło się nowe zagrożenie, które może wstrząsnąć rynkiem. Od kilku miesięcy naukowcy alarmują, iż w tym roku zmierzymy się ze zjawiskiem znanym jako El Niño, a jego skutki będą obecnie wyjątkowo katastrofalne.

Nagłówki artykułów na temat El Nino

  Od kilku miesięcy media alarmują o katastrofalnych skutkach, które w tym roku spowoduje prąd El Niño

 

 El Niño to anomalia powodująca podgrzanie wód oceanów, m.in. tych w Polinezji Francuskiej. Ostatnim razem uderzyła ona w wody południowego Pacyfiku w roku 2016 i właśnie wtedy ceny pereł Tahiti wystrzeliły w górę. Pisałem o tym w artykule:

https://gemlord.pl/pl/blog/El-Ninio-2016

To już się podobno dzieje. Jeśli El Niño doprowadzi do wymierania małży Pinctada margaritifera, to czarne perły staną się rarytasami dostępnymi nielicznym.

Wymieranie małży obserwowane jest w ostatnich latach również w innych regionach świata. Dwa lata temu media donosiły o masowym pomorze małży u wybrzeży Ameryki Północnej. Pisano wówczas, iż ponad miliard organizmów „ugotowało się żywcem” w czasie fali upałów, która dotknęła tamte rejony. A podobno skutki ocieplenia klimatu mamy poczuć dopiero w najbliższych latach.


Perły South Sea

Tu stało się coś zupełnie niespodziewanego, co wywróciło porządek na rynku „do góry nogami”. Ceny białych pereł South Sea w czasie pandemii wzrosły ponad trzykrotnie i są obecnie wyższe niż ceny analogicznych pereł złotych (!), które przecież też istotnie podrożały.

Hodowcy w tym okresie doświadczyli podobnych problemów jak właściciele farm w Polinezji Francuskiej – zamknięte granice uniemożliwiły przyjazd techników zajmujących się szczepieniem małży, wobec czego obecne zbiory są bardzo niskie.

Dlaczego tak silnie wzrosły ceny pereł białych? Zapewne będzie to przedmiotem analiz branżowych, ale na dziś nie mamy jeszcze pełnego obrazu. Jedyny sensownym wyjaśnieniem tego fenomenu jest zwiększony po pandemii popyt ze strony branży jubilerskiej, która przez długi czas miała problemy z zaopatrzeniem. A jako, że podstawą oferty są zawsze perły białe, to w pierwszej kolejności należy odbudować zapasy takich właśnie kamieni. Przy brakach dobrej klasy Akoi, popyt jeszcze bardziej skoncentrował się na perłach australijskich.


Co dalej?

Konia z rzędem temu, kto potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Marnej jakości perły, jakie dziś widzą Państwo w sklepach będą jeszcze długo dostępne, bo nie ma ich gdzie „upchnąć”. Przyszłość kamieni wysokiej klasy jest niepewna – cieplejsze wody, to wymieranie małży, ale też słabszy połysk uzyskiwanych z nich pereł. Czy małże przeżyją zapowiadane katastrofy klimatyczne? Wydaje się, że przekonamy się o tym dosyć szybko.

Komentarze do artykułu (0)

Dodaj komentarz

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl